W poniedziałek udałyśmy się z host-mamą do banku, gdzie bez problemu pozwolili mi założyć konto (byłam w szoku, ponieważ szperając po internecie w celu uzyskania informacji o procedurze zakładania kont bankowych dla obcokrajowców, natknęłam się na informacje, że jest konieczne posiadanie paszportu - oczywiście, czego ja nie mam - zapewne dużym ułatwieniem był fakt, że posiadam fiński social number, dlatego nie wymagano ode mnie paszportu, a wystarczył tylko mój dowód). Pani była bardzo miła, wszystko przebiegło szybko i sprawnie. Karta przyjdzie pocztą w następnym tygodniu.
Zaliczyłam małą wyprzedaż w H&M, co poprawiło mi humor, ponieważ... strasznie tęsknię za moimi ciuchami! Naprawdę! Haha ;-) Przyznam się, że nie mogę doczekać się, kiedy moja mama wyśle mi paczkę z pozostałymi rzeczami, których nie dałam rady zabrać ze sobą. Kupiłam sukienkę, top w miętowym kolorze i legginsy. Oczywiście, zaopatrzyłam się w kilka klisz, tak więc mój Nikkormat nie będzie leżał na biurku i się kurzył.
Całkiem niedawno moja host-mama odszukała swojego analogowego Canona EOS. Aparat trochę nowocześniejszy od mojego.
Ma jeszcze drugi wymienny obiektyw - idealny do robienia zdjęć przedmiotów znajdujących się w oddali. Jak nie trudno się domyślić, dostałam zezwolenie od host-mamy na używanie jej aparatu, więc nie mogę się doczekać jakiejkolwiek wycieczki, podczas której będę mogła wypróbować Canona :-)
Popołudniu zjedliśmy obiad w hotelowej restauracji. Wnętrze było bardzo piękne, ale momentami wydawało się, że ozdób i innych pierdół było za dużo - niczym za czasów epoki baroku, gdzie panował przepych.
Szkoła zaczyna się od 15 sierpnia, więc ustaliliśmy wstępny grafik na każdy dzień. Odnoszę wrażenie, że narzucili na mnie trochę za dużo obowiązków... Sprzątanie, gotowanie, robienie zakupów, prasowanie etc. Przeraża mnie wizja gotowania - boję się, że ugotuję coś źle i zepsuję wszystkim obiad lub mała strzeli fochem i nie będzie chciała jeść - co czasami się zdarza. Nie byłoby problemu, gdybym choć trochę znała fiński i wiedziała, jak jej powiedzieć, że ma zjeść wszystko. Tak więc czeka mnie duże wyzwanie - nauczyć się pokazywać wszystko ciałem!
Od września rozpoczynam naukę fińskiego. Przez weekend zdążyłam "zasmakować" gramatyki fińskiej (lubię wcześniej zapoznać się z czymś nowym, dzięki temu później jestem trochę obeznana w temacie i łatwiej jest mi przyswoić informacje). Przyznam, że język fiński wydawał mi się językiem niemożliwym do nauki, ale pomału zmieniam zdanie na ten temat.
Wczoraj mieliśmy piękną pogodę. Spędziłam popołudnie z host-mamą, siedząc na tarasie, pijąc kawę z syropem waniliowym i jedząc lody.