Przed każdą wycieczką sprawdzam w sieci informacje na temat miejsca, które zamierzam odwiedzić. Kiedy szukałam zdjęć z Oxfordu, wszędzie był tylko uniwersytet i parę zdjęć z centrum. Nie oczarowały mnie, spodziewałam się czegoś więcej. Ale jak to bywa, często można znaleźć tylko to, co jest popularne i ciężko o zdjęcia z innych miejsc. Oxford zdążył mnie oczarować tuż po opuszczeniu stacji - ilość zaparkowanych rowerów na parkingu była oszałamiająca, a jak wiadomo - mam totalnego bzika na punkcie rowerów! Również cieszył mnie fakt, że za chwilę miałam się zobaczyć z moim kolegą, z którym nie widzieliśmy się równo 4 lata.
Uniwersytet Oksfordzki jest najładniejszym uniwersytetem, który widziałam do tej pory. Zazwyczaj staram się nie zazdrościć innym, bo to nieładnie, ale po obejrzeniu budynku bardzo pozazdrościłam szczęściarzom, którzy tam studiują bądź też mieli okazję studiować.
Zastanawiając się, co jeszcze możemy zwiedzić, odkryliśmy przez przypadek grób Tolkiena (fani m.in. Władcy Pierścieni czy Hobbita wiedzą, o kogo chodzi). Grób znajduje się na cmentarzu Wolvercote i można dojechać tam takimi autobusami, jak 2A czy 2B.
Oksfordzkie domy są śliczne i drogie, ale oko można nacieszyć za darmo i pomarzyć, że kiedyś i ja dorobię się podobnego! ;-)
Główną atrakcją dnia spędzonego w Oxford był sklep z pamiątkami z Harry'ego Pottera. Następnym razem zaopatrzę się w bluzę i różdżkę!
A na prawie sam koniec wycieczki trafiliśmy na świetny zespół celtycki, Perkelt.